Najbardziej lubię w tym mieście to, ze tu jeszcze dużo można zrobić. Nie wszystko jest jeszcze rozwinięte, ceny są korzystne. No i jak mówiłam - chce sobie sama pobiegać? Biegnę do lasu albo 2 km od domu na podmiejskie wsie
Ale jak pobiegnę w druga stronę 2 km to już centrum, jejku jej, miejskie życie, kluby kawiarnie. Coraz więcej ludzi tak sobie wychodzi, ja nawet klasyfikuje kawiarnie na mieście na te, w których spotykają się szalone 40stki z pracy, kawiarnie dla koneserów smaku, restauracja dla eleganckich szpanerów, którzy mają godzinę na lunch, no i miejsce hipsterów (kiedyś Czytelnia Kawy, teraz Otwarta Wine&Cafee)

Żeby załatwić cokolwiek trzeba siedzieć 2 godziny w urzędzie, bo tam pracują same plotkary mimozy, którym płaca za godzinę a nie za wykonaną pracę i serio, masakra. Na policji jeszcze nie spotkałam przypadku żeby komuś faktycznie pomogli, zwykle jak ktoś idzie to sprawa najpierw "rozpatrywana" a potem porzucona bez skutku
A służba zdrowia to śmiech na sali. Masz raka? To poczekaj rok na swoją kolejkę
To mnie wkurza, ludzie żyją jeszcze w starym systemie, liczą ze "państwo im da, państwo powinno refundować.." . Kiedyś faktycznie było wygodnie, ale teraz żyjemy w kapitalizmie. Chcesz miec termin u lekarza jak jesteś chory? Płać. Szkoda tylko że musimy i tak płacić podatki i to inne
Jest dużo kombinatorów którzy przyjęli ten nowy system i na nich myślę będzie wyglądała przyszłość tego miasta, ale jeśli chodzi o młodych to zostaną tu tylko ci słabi, bo najlepsi uciekną do większych miast albo w ogolę za granice, bo serio, po co tracić czas i energię na inwestowanie w wymierającym mieście.

Tak, zauważyłam ze Radom bardzo się rozwija. Miasto kwitnie, prezydent dba zarówno o kulturę jak i prezencje miasta. Powstała piękna szkolą muzyczna z sala koncertowa - obiekt w którym można organizować międzynarodowe spotkania. Ciągle są jakieś imprezy - coroczna Uliczka Tradycji, Kaziki w Resursie, wakacyjne koncerty na fontannach, apel młodych. Uważam że naprawdę świetnie wyszły obchody rocznicy 25 czerwca (76'), serio duża sprawa, radom prezentował się znakomicie - przyszło dużo ludzi, w czerwcu deptak na Żeromskiego wyglądał super i organizacja tez pierwsza klasa
Te obchody trwały kilka dni, były koncerty nie tylko na żeromce ale tez pod ratuszem
Bardzo super był tez pomysł żeby na rynku zrobić kolejne lodowisko - rynek to takie piękne miejsce, gdzie kiedyś damy chodziły na spacery i gdzie stoi pomnik (chyba Piłsudskiego ale szczerze to nie pamiętam), na rynku są nasze zabytki - Dom Gaski i Esterki, Ratusz, niedaleko jest jakiś stary kościół i prawie zabytkowe kamieniczki. Ale to piękne miejsce jest już miejscem dla meneli i tylko czasem goście hotelu Nihil Novi mogą zobaczyć, ze tam jest bardzo ładnie.

Co do planów.. uważam ze Radom to świetne miejsce do zakładania rodziny i wychowywania dzieci, bo są dobre szkoły, jest bezpiecznie i ogólnie koszt życia jest całkiem przystępny, ale.. planów nie mam, bo tu nie ma pracy. To znaczy jest, jeżeli szczytem moich marzeń jest kasa w Lidlu albo technik gdzieś tam, ale nie umiem fizyki wiec nie.

Uważam, ze myślą o nim jako "ciasne, ale własne"
Ci starsi raczej już nigdy nie wyjadą, chociaż ze względu na bezrobocie duża część aktywnych zawodowo dorosłych pracuje w Warszawie.Mieszkając tutaj, bo są tu zakorzenieni. Często spotykam staruszków którzy rozmawiają o historii miasta sprzed paru lat .
Trudno mi też określić jaki mają stosunek wszyscy, ale jak mówiłam - starsi mieszkańcy chętnie rozmawiają i raczej się stad nie wybierają. Młodsi w ogóle nie wiążą z nim przyszłości, jeśli zostałeś to znaczy ze nie dostałeś się na żadne inne studia albo nie stać kogoś na studiowanie w innym mieście. Chyba tylko raz spotkałam się z kimś kto powiedział ze po studiach tu wróci.

  Radom ma swój klimat. Pomimo wielu niezagospodarowanych, obskurnych lokali i świadków jehowy na każdym kroku to jest bezpieczne miasteczko, coś jak Sunslet Valley z the Sims 3. To miasteczko w którym (mimo smogu) można wreszcie oddychać. Na tyle male ze każdy się zna, ale na tyle duże ze ciągle poznaje i spotykam obcych ludzi. Tutaj można w ciągu paru minut znaleźć się e zatłoczonym centrum, a po kilku następnych być już na zupełnej wsi obok krów. Warszawa to zamknięta klatka, kiedy jadę tam na dłużej własnie tego mi brakuje co jest tu - przestrzeń, niewielkie odległości.
Klimat jest wiec jak święta u babci - nie są wyrafinowane jak z reklamy Swarovskiego, ale są jednak kochane i tradycyjnie proste